Reklama

Moda czy zdrowie?

Co kilka tygodni słyszysz o nowych „odkryciach”: rewelacyjnej diecie, lepszych zajęciach fitnessu, skutecznych metodach relaksu, badaniach, dzięki którym wreszcie dowiesz się, co robić, by nie chorować. Czy rzeczywiście nauka tak szybko idzie do przodu? Sprawdzamy, ile jest w modach zdrowotnych prawdziwej medycyny.

Prawdą jest, że dziś nauka rozwija się szybciej niż dwadzieścia czy nawet dziesięć lat temu. Bardzo mnie to cieszy, bo mam o czym pisać. Regularnie sprawdzam doniesienia medyczne, rozmawiam z lekarzami i dzięki temu mogę was, czytelniczki, informować o coraz skuteczniejszych terapiach, nowych metodach diagnostycznych, profilaktyce. Wystarczy jednak, że włączę telewizor, wejdę na Facebooka i dowiaduję się, że w dziedzinie dbania o zdrowie dzieje się znacznie więcej, niż mi się wydaje. Ba, więcej niż mają pojęcie sami naukowcy.

Słyszałyście o zaletach odkwaszania organizmu? Albo że powinnyście go oczyszczać, bo komórki są pełne toksyn? A to ciekawe, bo żadna z tych "kuracji" nie ma potwierdzenia w badaniach klinicznych. Piszę o zdrowiu od lat i dobrze wiem, że i w tej branży są różne mody. Przerabiałam np. fascynację dietami: Dukana, zasadową, bezglutenową.

Reklama

Wyjaśniałam, dlaczego lepiej ich nie stosować, a zamiast celebrytek czy znajomych słuchać lekarzy. Specjaliści stanowczo odradzają eksperymentowanie na sobie. Ale ile kobiet niezrażonych tym myśli: czym się przejmować, skoro w telewizji mówią, że kuracja/dieta/nowa metoda treningowa działa? Problem w tym, że coś, co działa na innych, akurat tobie może zaszkodzić. Dziś na topie jest kilka nowych trendów. Poszłam do ekspertów po opinię. Czego się dowiedziałam?

Co ćwiczyć?

Crossfit. Szybko przyniesie upragnione efekty, czyli szczupłą, ładnie umięśnioną sylwetkę. Ale jakim kosztem? Uwaga: będzie ciężko!

Skąd wziął się ten trening? Przywędrował do nas z USA. Dla kogo będzie odpowiedni? Dla tych, którzy lubią szybciej, dalej, wyżej. Myślisz, że "skalpel" Chodakowskiej to hardcore? Crossfit jest znacznie gorszy! Podobnie ćwiczą zawodowi bokserzy, zapaśnicy. Pot leje się strumieniami. Po zajęciach padasz na twarz, ale gdy już dojdziesz do siebie, chcesz więcej - zachwalają w internecie ćwiczący.

O co w tym chodzi? Trenuje się wiele partii mięśni naraz w tempie, które nie pozwala na wyrównanie oddechu. Robisz między innymi pompki, podskoki, przysiady, dźwigasz sztangę i podciągasz się na drążku. Ćwiczenia odbywają się w specjalnie wyposażonych salach, zwanych boksami.

Co to daje? Większą siłę, sprawność, lepszą wydolność, wytrzymałość i harmonijny rozwój mięśni. To intensywny trening, więc efekty (w tym utrata wagi) przychodzą szybko. Ale uwaga, crossfit nie jest dla każdego. Przeciwwskazania? W ten sposób nie powinny trenować osoby z chorobami serca, nadwagą, chorym kręgosłupem, zwyrodnieniami stawów - obciążenia dla organizmu są zbyt duże. Ci, którzy rzadko znajdują czas na trening, również w crossficie się nie odnajdą. Bo ciało musi być przygotowane do uprawiania tej dyscypliny, a to gwarantuje tylko systematyczna, najlepiej codzienna aktywność fizyczna. Ćwicząc ponad siły, ryzykujesz kontuzjami stawów, kręgosłupa, naderwaniem mięśni, omdleniami.

Rada dla ciebie: Oceniłaś możliwości i uznałaś, że do crossfitu się nie nadajesz, a zależy ci na szybkich efektach? Wypróbuj triatlon - radzi trener Paweł Zembura. Kombinacja kolarstwa, pływania i biegania to również sport wszechstronnie rozwijający. Trening umożliwia wzmocnienie wszystkich partii mięśni i szybkie zwiększenie wydolności. Polubią go osoby ceniące różnorodność. Wydaje się, że każdą dyscyplinę wchodzącą w skład triatlonu łatwo trenować samodzielnie. Ja jednak zalecam obowiązkową konsultację z trenerem. Nieumiejętne rozplanowanie treningu, drobne "techniczne" błędy, jak np. źle ustawione siodełko w rowerze, szybko mogą się skończyć przeciążeniem mięśni i stawów.

Jak jeść?

Nowe pomysły to dieta 5:2 lub sokowa. Dwa razy w tygodniu pościsz. Albo zamiast stałych posiłków pijesz warzywno-owocowe soki. Jednak czy to służy zdrowiu?

Kto wymyślił dietę sokową? Nie ma jednego autora, moda zawitała do nas z Zachodu. Jest propagowana przez amerykańskie gwiazdy, m.in. znaną z zamiłowania do zdrowego odżywiania aktorkę Gwyneth Paltrow.

Jakich efektów można się spodziewać? Warzywa i owoce są niskokaloryczne. Jeśli przez kilka dni zastępujesz nimi normalne posiłki, to znaczy, że nie dostarczasz komórkom kalorii z tłuszczu, białka zwierzęcego, węglowodanów zawartych w pieczywie, makaronach. Dlatego chudniesz.

Co na to eksperci? Przestrzegają, by jadłospisu nie opierać wyłącznie na sokach. Gdy chcesz zrzucić nadwagę, wystarczy nimi zastąpić jeden, dwa posiłki. W menu nie powinno brakować chudego mięsa, ryb, kasz, ciemnego ryżu oraz świeżych warzyw, owoców, bo organizm potrzebuje do pracy białek i złożonych węglowodanów. Uwaga, zbyt częste picie soków warzywnych nie jest korzystne dla osób z tendencją do biegunek, bo może ją wzmóc i doprowadzić do odwodnienia.

Inna modna opcja? Dieta 5:2. Opracował ją amerykański specjalista ds. żywienia dr Michael Mosley. Chodzi o jedzenie w tygodniu standardowej porcji kalorii (czyli 1800), a w weekendy ograniczenie ich liczby do 600. Efekt? Żołądek zaczyna się obkurczać, z czasem stosujący dietę najada się mniejszymi ilościami i chudnie.

Co na to eksperci? Ścisła dieta, nawet krótkotrwała, rozregulowuje metabolizm, może doprowadzić do efektu jo-jo. Zdrowsze dla organizmu i równie skuteczne w odchudzaniu będzie zmniejszenie liczby kalorii do 1600 przez cały tydzień.

Rada dla ciebie: Polubiłaś warzywne koktajle? Świetnie. Pij zwłaszcza te z zieleniny, bo uzupełnią deficyty witamin i minerałów - radzi dietetyk Agata Ziemnicka-Łaska. Dlaczego zielone najlepsze? Bo rośliny w tym kolorze mają najwięcej antyoksydantów, czyli związków walczących ze szkodliwymi dla komórek wolnymi rodnikami. A także mnóstwo kwasu foliowego, żelaza, magnezu, koniecznych do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego. Im więcej warzyw zmiksujesz, tym korzystniej dla organizmu. Szklanka napoju może dostarczyć połowę dziennej dawki dobroczynnych substancji (żeby wyrobić normę, trzeba zjeść minimum pięć zalecanych porcji warzyw i owoców).

Co badać?

Geny. Dziś na podstawie wyników badań DNA szacuje się prawdopodobieństwo wystąpienia niektórych chorób. Ale i dobiera dietę. Nie da się inaczej?

Czego można się dowiedzieć dzięki testom DNA? Ogłaszające się w internecie laboratoria oferują m.in. obliczenie ryzyka zachorowania na czerniaka, raka płuc, jelita grubego, jajnika, piersi. Można też zbadać zakodowane w genach predyspozycje do otyłości, tempo metabolizmu i przyswajania ważnych składników (tłuszczów, węglowodanów, witaminy D), wrażliwość na działanie kofeiny (która może przyczyniać się do nadciśnienia).

Co to daje? W przypadku nowotworów badany otrzymuje jedynie informację, czy wystąpiły mutacje w genach powiązanych z daną chorobą. Jeśli zaś chodzi o "genodietę", dostaje wskazówki na temat optymalnego sposobu odżywiania (jeśli np. okaże się, że ktoś słabo trawi tłuszcze, będzie to rada, by jeść jak najmniej mięsa, nabiału, masła, co ograniczy ryzyko chorób serca).

Co na to specjaliści? Odradzają badania genetyczne bez wskazań lekarza, w niesprawdzonych ośrodkach (by otworzyć "laboratorium", wystarczy zarejestrować działalność gospodarczą). Zalecają konsultację w przypadku rodzinnych skłonności do chorób (np. sprawdzenie mutacji w genach BRCA1 i 2 odpowiadających za dziedziczną odmianę raka piersi i jajników).

Rada dla ciebie: By zmniejszyć ryzyko chorób cywilizacyjnych, nie trzeba badać genów - mówi dietetyk Agata Ziemnicka-Łaska. Szkoda wydawać pieniądze na test, którego wynik sprowadza się do rad zgodnych z ogólnymi wytycznymi WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) na temat prawidłowego odżywiania. Każdy, niezależnie od profilu genetycznego, powinien unikać nadmiaru tłuszczów zwierzęcych i węglowodanów prostych, bo to składniki, które odpowiadają za przybieranie na wadze, szkodzą sercu, zwiększają ryzyko raka jelita grubego.

Co na zdrowie?

Mindfulness, inaczej trening uważności. Pomaga zniwelować skutki przewlekłego napięcia. I to zaledwie w dwa miesiące. Komu się przyda?

Jaka to metoda? Ma podstawy naukowe: opracował ją Jon Kabat-Zinn, terapeuta z uniwersytetu w Massachusetts.

Na czym polega? Raz w tygodniu odbywają się trwające 2,5 godziny spotkania. Kursanci uczą się na nich oddychać w skupieniu, medytować, by poprawić świadomość ciała. Dzięki temu będą mogli w porę rozpoznawać symptomy stresu i zminimalizować ich skutki (np. nadciśnienie, bóle głowy). Inna korzyść? Umiejętność odróżniania myśli od emocji, co ułatwia radzenie sobie ze smutkiem, frustracją.

Komu pomoże praktyka uważności? Zaleca się ją ludziom unikającym nadmiaru bodźców, zainteresowanym rozwojem duchowym. Uwaga, mindfulness nie zastąpi psychoterapii w przypadku osób z silną depresją, stanami lękowymi.

Co na to eksperci? Przyznają, że to niezwykle skuteczny sposób walki ze stresem. By się jednak o tym przekonać, niekoniecznie trzeba zapisywać się na kurs. Uważności można nauczyć się z dostępnych w Polsce poradników, których autorami są wybitni terapeuci.

Rada dla ciebie: Chcesz instrukcji, jak walczyć ze stresem? Podręczniki do mindfulness poleca psycholog Natalia Koperska.

"Uważność. Trening pokonywania codziennych trudności" Ronalda Siegela, profesora psychologii z Harvard Medical School

"Mindfulness. Trening uważności" Marka Williamsa, profesora psychologii klinicznej na Uniwersytecie Oksfordzkim i dyrektora Oxford Mindfulness Centre (książka zawiera też płytę CD z instruktażem medytacji).

Grażyna Morek

TWÓJ STYL 8/2015

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy